poniedziałek, 23 grudnia 2013

"Dark Man" - Rozdział 2

     Witam, tym razem tylko ja, Minam~

     No to ten, dawno sie nie "widzielismy", ale to za sprawą po części lenistwa i niechęci, a po części mojego braku dostepu do komputera, laptopa, czy innego sprawnego sprzętu obsługującego blogger'a.
Nie będę tu taj pisac żadnych wywodów, ale mam nadzieję, że ktos to będzie czytał, choćby jedna osoba, to będę dodawać ^^
Chciałam jeszcze tylko dodać, bo pewnie nie jest to oczywiste, ale póki co są tylko dwie postacie z czego wszystko co mysli, robi, czuje Kibum piszę ja, a Hira- Minho.~
     Miłego czytania i wybaczcie błędy, ale starałam się wyeliminować. ^-^"

PS. : Znów męczyłam sie z obrazkiem, by stworzyc Kibuma w długich włosach z tą seksi grzyweczką xD ale ten chyba bardziej mi sie podoba niż poprzedni obrazek.
PS.2 : Zapraszam was też do siebie na bloga ~> LINK  No i oczywiście do Hiry ~> LINK




    Chłopak cicho zamruczał, chcąc się poruszyć, bo czuł, że wszystko mu zdrętwiało, ale nie mógł unieść rąk. Zamrugał jakby zaspany i odwrócił powoli głowę na bok, a jego długie włosy przesunęły się cichym szmerem po pościeli. Kocie oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczył jeden ze swoich związanych nadgarstków, którym szarpnął odruchowo, tak jak i drugim. Co jest grane? Nogi też unieruchomione,a na całym ciele odczuwał nagość, która nie była mu obca, jak i takie zabawy w wiązanie, kajdanki i inne. Istniała jednak spora różnica, bo teraz nie robił tego świadomie i nie za zgodą.
     Jego oddech stopniowo przyspieszał, a spanikowany wzrok spoczął na mężczyźnie siedzącym dumnie w roku pokoju. Bawił się spokojnie nożem, a Key na ten widok cały drżał. Przełknął ślinę, odczuwając mimo wszystko jakąś chorą ekscytację tą sytuacją.


     - No świetnie to wymyśliłeś, nie podejrzewałbym... - Poprawił ułożenie bioder, zauważając delikatny czerwony materiał, niedbale zarzucony na swoim kroczu. Dzięki temu, nie czuł się aż tak niepewnie.

     - Nikt cię nie nauczył, że nie ocenia się książki po okładce? - Przeglądał się w ostrzu, na którym wygrawerowane było jego imię. Przejechał delikatnie palcem po ostrej krawędzi tak, by się nie zranić, chłodno zerkając w stronę długowłosego.

     - Chcesz mnie zabić? - zaśmiał się, pytając od razu, przy czym patrzył na niego w dosyć dziwkarski sposób, ciągle wolno i nieznacznie się wiercąc. To unosząc klatkę, to biodra w zmysłowy sposób.

     - Szczerze? Taki miałem zamiar. To jest mój zawód. - Wstał i podszedł pewnym krokiem do łóżka, na którym leżał. - Płacą mi za to, a za taką jedną dupe...- Przybliżył się do jego ucha, a Key zacisnął zęby i piąstki, spinając się kiedy ten tylko był tak blisko i szeptał zmysłowo. - Płacą mi więcej, niż ty zarobiłeś na swojej pieprzonej robocie przez całe życie. - zaśmiał się i odszedł, podchodząc do małego baru po lewej stronie, nalewając sobie czerwonego wina, pozwalając chłopakowi nieco sie rozluźnić.

     - Mimo to mówisz, że "miałeś taki zamiar", już... Już nie masz? - Starał się, by w jego głosie nie było słychać strachu, ale zająknął się, idiota. Syknął sam na siebie w myślach. Kto chce go zabić? Jeszcze tyle za to płaci...

     - Masz coś, czego mi potrzeba. - Napił się. - Gdy tak spałeś, przeglądałem twoje rzeczy i dowiedziałem się...- Wsunął nóż do kieszeni. - ... że masz alfonsa. - Usiadł z powrotem na swoim fotelu przy ścianie , obserwowany przez Kibuma, który dążył za nim wzrokiem, po czym arogancko zadarł głowę do góry.


     - Do czego ci on potrzebny? -

     - Facet jest wyceniony na nie małą sumę. - Uśmiechnął się tajemniczo, wstał i wyjmując swoją zabawkę z kieszeni, ruszył w jego kierunku. Zatrzymał się obok łóżka, przykładając otrze do jego brody, sprawiając, że  szczupłe ciało długowłosego chłopaka całe zadrżało i jakby skulił się w sobie tyle na ile potrafił, wbijając się w pościel, a on powoli przesuwał koniuszek noża w dół po szyi, torsie, brzuchu zatrzymując się na czubku jego członka, który nieznacznie odznaczał się pod materiał koca. Nóż zostawił po swojej wędrówce zaczerwienioną linię.

     - Ah... - stęknął cicho, czując mrowienie na swoim członku. - Więc co chcesz zrobić? - zapytał słabym głosem. Wciąż był na głodzie...

     - Nadal nie wiesz? - Wyprostował się, zabierając nóż. - Mam zamiar go zabić. -Szybkim ruchem uniósł dłoń nad głowę, mrużąc oczy i szybkim ruchem wymierzył serce chłopaka, celując w nie, a  ten nabrał gwałtownie powietrza, widząc co zamierza i drgnął cały energicznie, zaciskając oczy i zęby jak i piąstki, przy czy stęknął cicho. - Ale nie śpieszmy się. - Uśmiechnął się do niego, zatrzymując nóż przy samej skórze. - Mamy czas, prawda? - Przechylił mechanicznie głowę na bok, widząc, że otwiera powoli oczy, orientując się, że nic się nie stało, bo nadal słyszy jego głos.


     - Więc po co ci ja? Dlaczego jeszcze mnie nie zabiłeś? - zapytał, oddychając niespokojnie.

     - Nie mogę teraz cię zabić, bo jesteś mi potrzeby. Znasz tego gnoja i masz z nim kontakt. Ładnie mnie z nim zapoznasz, a później... Zobaczymy co z tobą zrobię - mówił chłodno, w ogóle nie zmieniając tonu głosu. Cały czas był obojętny i trudno było zauważyć, jakie uczucia dominują w nim w danym momencie. - Jak na razie można by uznać, że jesteś moją własnością i nie radzę ci uciekać. - Usiadł na łóżku, pochylając się do jego ucha. - I tak cię znajdę. - Zaczął językiem drażniąc jego małżowinę uszną, na co chłopak zadrżał, przymykając oczy, gdy przeszły go ciarki, a w tym czasie dłoń z nożem uniosła się nad jego klatkę.

      - Yyh... - Westchnął tylko, gdy poczuł ostrze na prawej piersi, które zostało przyciśnięte mocniej, zdobiąc jego skórę piękną literą "x", którą się sławił.  Młodszy przełknął ślinę, kręcąc nerwowo nadgarstkami, które powoli już się przecierały, a mając taką stworzoną przez niego literę w miejscu serca, jest się już jeden malutki krok od śmierci.

      - Jestem twój? - wydyszał, patrząc pustym wzrokiem przed siebie, gdy czuł to przyjemne uczucie sączącej się krewi  z jego rany. On nie może tu zostać. Nie miało tak być. Miał być seks, kasa, a później miał iść na umówione spotkanie z Jonghyunem...

      - Jesteś moją własnością. - Szybkim ruchem ściął liny, którymi związane były jego nogi i nadgarstki. Zrobił to tak szybko, że chłopak chyba nawet nie zauważył, a był już wolny. - Co masz zamiar teraz zrobić, dziwko? -zapytał, pochylając się nad jego twarzą, ciepłym oddechem owiewając jego usta. - Tylko uważaj na to, co robisz - Nóż pojawił się obok szyi długowłosego, zmuszając go tym, by podniósł na niego wzrok. Chłopak przygryzł wargę i powoli uniósł dłonie, czując dziwne odrętwienie.

     - Skoro jestem twoją własnością, zrobię tylko to co mi każesz. - Jedną z dłoni ułożył na jego, którą trzymał nóż i przesunął nią tak by ostrze wsunął mu się na policzek, następnie na środek wargi, uważając by się nie przeciąć. Rozchylił usta i dotknął językiem czubka ostrza, patrząc mu w oczy, a drugą dłonią przesunął po jego ramieniu.

     - Moja własność jest moją własnością, więc tego proszę nie dotykać. - Zabrał mu nóż. - A jeśli pracę zaczynamy od jutra to mamy jeszcze troszkę czasu. - Delikatnie przesunął palcami po jego policzku w kierunku ucha, po czym szybkim ruchem złapał go za włosy, odchylając jego głowę do tyłu.

     - Aah... - Wygiął się nagle, zaciskając dłonie na materiale pościeli.

     - Zapłacę ci, bo wiem, że tego potrzebujesz.- Uśmiechnął się jedynie przez uniesienie kącika ust, kiedy poczuł, że chłopak napiera na jego kroczę kolanem.

     Więc jednak - pomyślał Kibum. Już robił się mokry na samą myśl seksu z kimś takim jak on... Niebezpieczny, bezwzględny, bez litości i do tego taki przystojny...

     Minho złapał go silnie, ściągając go z łóżka i przybijając ściany, trzymając jedną dłonią za szyję niemal go dusząc. Key zamknął przez te kilka chwil oczy, pozostając w jego rękach jakby niewzruszony, a jego kości policzkowe uwydatniły się, gdy zaciskał zęby, bo do tego puczuł jak koc osłaniający jego kroczę, spada na ziemię. Lubił być czyjąś własnością. Zawsze do kogoś należał, a teraz należy do niego.

     - Wiesz co robię zanim zabijam? - wysyczał mu w policzek przykładając do niego usta. - Pieprze tak mocno jak tylko się da,  by później przed moim ulubionym punktem kulminacyjnym już nie macie siły żeby uciekać. - Odwrócił gwałtownie jego głowę w prawo, zatapiając się w jego szyi po lewej stronie - You scared? - Zapytał, przyciskając kolano silnie do jego nagiego krocza.

     - Yhmmm... - Nie potrafił się powstrzymać od jęknięcia przy zamkniętych ustach. Otworzył oczy patrząc w bok, a dłonie powędrowały na boki mężczyzny. Uśmiechnął się złośliwie, mimo iż krocze nieprzyjemnie bolało, a jego nogi drżały. - Nie boję się... - wypowiedział z nutką kpiny w głosie. - Nie wykończysz mnie, bo podobno jestem ci potrzebny. - Odchylił nieco głowę na bok, uwydatniając szyję.

     -  Gwałt to nie śmierć, więc żadnej straty nie widzę. - zaśmiał się cicho na to, jak się zachowywał. - Starasz się zachować zimną krew. - ugryzł go mocniej w szyję, ciągnąć skórę zębami. - Tak mi żal, że  niestety nie mogę zobaczyć ciebie na ziemi, z krwią cieknącą po piersi...jeszcze nie teraz, ale doczekam się. - trzymając go za szyję podciągnął go do góry, przez co mniejszy musiał stanąć na palcach i  wspiąć się dłońmi po jego torsie na barki,  a w jego oczach pojawiły się łezki, których nie chciał. - Chce to zobaczyć jak błagasz o litość.-

      Ma błagać o litość? Teraz? Ale on się świetnie bawi. Ledwo się utrzymywał, dotykając palcami ziemi, a jego płuca słabo nabierały powietrza. W końcu postanowił się unieść i owinąć nogami wokół jego bioder, a wtedy  Minho chwycił silnie jego członka, mocno ściskając, jednocześnie wpijając się w jego wargi.

     - Aah... - stęknął w jego usta, kiedy zetknął się swoim kroczem o materiał jego spodni, a ten całował go silnie, brutalnie, badając jego wnętrze ust językiem, drugą dłonią łapiąc go za pośladek wbijając w niego, jak i w jego wejście, paznokcie. Key rozszerzył oczy, cały się wyginając, a jego ciało przeszedł gwałtowny dreszcz. Uwielbiał takie zachowanie u swoich klientów, swoich władców, którzy panowali jego ciałem. To nie jest tak, że go to nie bolało, on po prostu lubił ten ból... Oddawał pocałunek, mniej brutalnie, będąc raczej biernym i oplótł ramiona wokół jego szyi, wsuwając dłoń w jego włosy, zaciskając w piąstkę.

     - Mam nadzieje, że coś zaczniesz robić, bo zaczynam się nudzić. - Przygryzł jego dolną wargę, uśmiechając się podle i wsunął w niego dwa palce, paznokcie wbijając w jego ścianki.

     - Haa-aah! - Wygiął się bardziej, unosząc, podpierając dłońmi na jego barkach. - Bo mi nie dajesz nawet możliwości, dupku... - warknął, zaciskając paznokcie na jego ramionach, po czym opuścił się w dół, by bardziej nabić się na jego palce.

     - Nie daje ci możliwości? Co ty jesteś dziewica? - zaśmiał się. - Gorszego kitu nie słyszałem w życiu. - Wsunął kolejny palec i te trzy długie palce wepchnął w niego całe, następnie drapiąc ostro ścianki wysunął je.

     - Aaaah!- krzyknął przeciągle i puścił się go zupełnie. Szarpnął, odpychając od siebie, przez co opadł plecami na ziemię przed nim. Spojrzał na niego wrogo z dołu, po czym podniósł się szybko na kolana, łapiąc się jego paska. Odpiął go szybko, popychając mężczyznę mocno na łóżko. Złapał go za kolana rozchylając jego nogi i jednym szarpnięciem zsunął jego spodnie razem z bokserkami. Mimo iż penis był pokaźnej wielkości, to on by go zirytować, postanowił...

     - Oh... Zawiodłem się, myślałem, że będzie większy. - Spojrzał na niego, przesuwając zadziornie paznokciami po pachwinach, ale zaraz został sprowadzony do porządku uderzeniem w policzek, co posłało go na pościel obok starszego. Jęknął, łapiąc się za policzek, a włosy zarzuciły mu się na twarz, przez co nie widział co robi.

     - Ja ci dam! - warknął przez zaciśnięte zęby i stanął przy łóżku, ciągnąc go za uda do siebie. Rozkraczył jego nogi, przykładając penisa do jego wejścia gdzie zauważył, że znajduję się troszkę krwi. Pf... Co go to obchodzi. To dziwka.
Jedną dłonią złapał go za włosy, a drugą za szyję wchodząc w niego gwałtownie do samego końca.
   
     - YAAAH! Kurwa-aaah! -krzyczał, mocno się wyginając. Myślał, że rozrywa go od środka, albo może włożył mu ten nóż, bo pewnie to byłoby podobnym uczuciem. Całym jego ciałem zatrząsł ból i dreszcze. Przestał na moment oddychać, nie potrafiąc wziąć oddechu, kiedy łzy same spłynęły z kącików oczu po skroni znikając w czarnych, długich włosach, a prosta grzywka zupełnie sie potargała. Zacisnął palce na ramionach Minho, wbijając w nie paznokcie, gdy wyszedł z niego i znów wszedł tak brutalnie jak wtedy powtarzając tę czynność kilka razy.

     - Powiedziałeś mi dopiero, że lubisz ostrą zabawę - szeptał mu do ucha. - Zmieniasz zdanie? - Przygryzł jego płatek,  łapiąc go za włosy, odchylił jego głowę do tyłu, całując jego szyję, czasem nadgryzając, poruszając się w nim agresywnie, bo ten mu się wyrywał, jednak bardzo słabo, a głowa opadła mu na bok, kiedy tracił siły, powoli pozostając pod nim jak bezwładna lalka. Dłonie osunęły się w dół po jego torsie, opadając na pościel tak jak i nogi. Przed oczami mu pociemniało, a wargi rozchyliły się. - Błagam... Przestań... - Wypowiedział cichym, rozpaczliwym tonem, tak bardzo odmiennym do tego jak odzywał się do niego dotychczas.

     - Powinieneś się cieszyć. - Nie przestawał. Nie było takiej opcji. - Oszukasz śmierć. - szeptał mu do ucha, a jego oddech przyśpieszał. Trzymał go za ramiona, by mu nie uciekał. Poruszał się tak szybko jak potrafił, by po chwili jego nasienie rozlało się w wnętrzu Kibuma. Otworzył szerzej oczy, spoglądając na leżący obok nich nóż. On tak bardzo pragnął...

     Wziął go w dłoń i wychodząc z niego, z całej siły wbił ostrze w łóżko obok jego głowy, zaciskając pięści.
   
      - Fuck - przeklną pod nosem, wstając i zabierając nóż. Ubrał się szybko i podszedł do drzwi. - Pieniądze leżą na stoliku za tobą, kotku - rzucił, ubierając koszulkę. Leżały tam dwa pliki banknotów, owiniętych jeszcze banderolą jak świeżo z banku.

     Patrząc na jego obolałą z bólu twarz, uśmiechnął się pod nosem.
     - Że akurat ty jesteś mi potrzebny... - szepnął po czym wyszedł z pomieszczenia, zostawiając go samego.
Jego klatka wolno unosiła się i opadał.  Patrzył załzawionym wzrokiem w bok na swoją dłoń, która bezwładnie leżała na pościeli przed jego twarzą. Czuł jeden wielki ból, przeszywający go od odbytu. Nie czuł nawet jak z kącika jego warg cieknie ślina, bo nie potrafił się na razie nawet ruszyć. Tak samo nie czuł jak krew cieknie z jego wejścia wsiąkając w pościel, tworząc czerwone plamy.

     Nic w tym złego... Jest przecież dziwką, a on "Łowcą męskich prostytutek" i  tak bardzo chciał zabić....