poniedziałek, 23 grudnia 2013

"Dark Man" - Rozdział 2

     Witam, tym razem tylko ja, Minam~

     No to ten, dawno sie nie "widzielismy", ale to za sprawą po części lenistwa i niechęci, a po części mojego braku dostepu do komputera, laptopa, czy innego sprawnego sprzętu obsługującego blogger'a.
Nie będę tu taj pisac żadnych wywodów, ale mam nadzieję, że ktos to będzie czytał, choćby jedna osoba, to będę dodawać ^^
Chciałam jeszcze tylko dodać, bo pewnie nie jest to oczywiste, ale póki co są tylko dwie postacie z czego wszystko co mysli, robi, czuje Kibum piszę ja, a Hira- Minho.~
     Miłego czytania i wybaczcie błędy, ale starałam się wyeliminować. ^-^"

PS. : Znów męczyłam sie z obrazkiem, by stworzyc Kibuma w długich włosach z tą seksi grzyweczką xD ale ten chyba bardziej mi sie podoba niż poprzedni obrazek.
PS.2 : Zapraszam was też do siebie na bloga ~> LINK  No i oczywiście do Hiry ~> LINK




    Chłopak cicho zamruczał, chcąc się poruszyć, bo czuł, że wszystko mu zdrętwiało, ale nie mógł unieść rąk. Zamrugał jakby zaspany i odwrócił powoli głowę na bok, a jego długie włosy przesunęły się cichym szmerem po pościeli. Kocie oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczył jeden ze swoich związanych nadgarstków, którym szarpnął odruchowo, tak jak i drugim. Co jest grane? Nogi też unieruchomione,a na całym ciele odczuwał nagość, która nie była mu obca, jak i takie zabawy w wiązanie, kajdanki i inne. Istniała jednak spora różnica, bo teraz nie robił tego świadomie i nie za zgodą.
     Jego oddech stopniowo przyspieszał, a spanikowany wzrok spoczął na mężczyźnie siedzącym dumnie w roku pokoju. Bawił się spokojnie nożem, a Key na ten widok cały drżał. Przełknął ślinę, odczuwając mimo wszystko jakąś chorą ekscytację tą sytuacją.


     - No świetnie to wymyśliłeś, nie podejrzewałbym... - Poprawił ułożenie bioder, zauważając delikatny czerwony materiał, niedbale zarzucony na swoim kroczu. Dzięki temu, nie czuł się aż tak niepewnie.

     - Nikt cię nie nauczył, że nie ocenia się książki po okładce? - Przeglądał się w ostrzu, na którym wygrawerowane było jego imię. Przejechał delikatnie palcem po ostrej krawędzi tak, by się nie zranić, chłodno zerkając w stronę długowłosego.

     - Chcesz mnie zabić? - zaśmiał się, pytając od razu, przy czym patrzył na niego w dosyć dziwkarski sposób, ciągle wolno i nieznacznie się wiercąc. To unosząc klatkę, to biodra w zmysłowy sposób.

     - Szczerze? Taki miałem zamiar. To jest mój zawód. - Wstał i podszedł pewnym krokiem do łóżka, na którym leżał. - Płacą mi za to, a za taką jedną dupe...- Przybliżył się do jego ucha, a Key zacisnął zęby i piąstki, spinając się kiedy ten tylko był tak blisko i szeptał zmysłowo. - Płacą mi więcej, niż ty zarobiłeś na swojej pieprzonej robocie przez całe życie. - zaśmiał się i odszedł, podchodząc do małego baru po lewej stronie, nalewając sobie czerwonego wina, pozwalając chłopakowi nieco sie rozluźnić.

     - Mimo to mówisz, że "miałeś taki zamiar", już... Już nie masz? - Starał się, by w jego głosie nie było słychać strachu, ale zająknął się, idiota. Syknął sam na siebie w myślach. Kto chce go zabić? Jeszcze tyle za to płaci...

     - Masz coś, czego mi potrzeba. - Napił się. - Gdy tak spałeś, przeglądałem twoje rzeczy i dowiedziałem się...- Wsunął nóż do kieszeni. - ... że masz alfonsa. - Usiadł z powrotem na swoim fotelu przy ścianie , obserwowany przez Kibuma, który dążył za nim wzrokiem, po czym arogancko zadarł głowę do góry.


     - Do czego ci on potrzebny? -

     - Facet jest wyceniony na nie małą sumę. - Uśmiechnął się tajemniczo, wstał i wyjmując swoją zabawkę z kieszeni, ruszył w jego kierunku. Zatrzymał się obok łóżka, przykładając otrze do jego brody, sprawiając, że  szczupłe ciało długowłosego chłopaka całe zadrżało i jakby skulił się w sobie tyle na ile potrafił, wbijając się w pościel, a on powoli przesuwał koniuszek noża w dół po szyi, torsie, brzuchu zatrzymując się na czubku jego członka, który nieznacznie odznaczał się pod materiał koca. Nóż zostawił po swojej wędrówce zaczerwienioną linię.

     - Ah... - stęknął cicho, czując mrowienie na swoim członku. - Więc co chcesz zrobić? - zapytał słabym głosem. Wciąż był na głodzie...

     - Nadal nie wiesz? - Wyprostował się, zabierając nóż. - Mam zamiar go zabić. -Szybkim ruchem uniósł dłoń nad głowę, mrużąc oczy i szybkim ruchem wymierzył serce chłopaka, celując w nie, a  ten nabrał gwałtownie powietrza, widząc co zamierza i drgnął cały energicznie, zaciskając oczy i zęby jak i piąstki, przy czy stęknął cicho. - Ale nie śpieszmy się. - Uśmiechnął się do niego, zatrzymując nóż przy samej skórze. - Mamy czas, prawda? - Przechylił mechanicznie głowę na bok, widząc, że otwiera powoli oczy, orientując się, że nic się nie stało, bo nadal słyszy jego głos.


     - Więc po co ci ja? Dlaczego jeszcze mnie nie zabiłeś? - zapytał, oddychając niespokojnie.

     - Nie mogę teraz cię zabić, bo jesteś mi potrzeby. Znasz tego gnoja i masz z nim kontakt. Ładnie mnie z nim zapoznasz, a później... Zobaczymy co z tobą zrobię - mówił chłodno, w ogóle nie zmieniając tonu głosu. Cały czas był obojętny i trudno było zauważyć, jakie uczucia dominują w nim w danym momencie. - Jak na razie można by uznać, że jesteś moją własnością i nie radzę ci uciekać. - Usiadł na łóżku, pochylając się do jego ucha. - I tak cię znajdę. - Zaczął językiem drażniąc jego małżowinę uszną, na co chłopak zadrżał, przymykając oczy, gdy przeszły go ciarki, a w tym czasie dłoń z nożem uniosła się nad jego klatkę.

      - Yyh... - Westchnął tylko, gdy poczuł ostrze na prawej piersi, które zostało przyciśnięte mocniej, zdobiąc jego skórę piękną literą "x", którą się sławił.  Młodszy przełknął ślinę, kręcąc nerwowo nadgarstkami, które powoli już się przecierały, a mając taką stworzoną przez niego literę w miejscu serca, jest się już jeden malutki krok od śmierci.

      - Jestem twój? - wydyszał, patrząc pustym wzrokiem przed siebie, gdy czuł to przyjemne uczucie sączącej się krewi  z jego rany. On nie może tu zostać. Nie miało tak być. Miał być seks, kasa, a później miał iść na umówione spotkanie z Jonghyunem...

      - Jesteś moją własnością. - Szybkim ruchem ściął liny, którymi związane były jego nogi i nadgarstki. Zrobił to tak szybko, że chłopak chyba nawet nie zauważył, a był już wolny. - Co masz zamiar teraz zrobić, dziwko? -zapytał, pochylając się nad jego twarzą, ciepłym oddechem owiewając jego usta. - Tylko uważaj na to, co robisz - Nóż pojawił się obok szyi długowłosego, zmuszając go tym, by podniósł na niego wzrok. Chłopak przygryzł wargę i powoli uniósł dłonie, czując dziwne odrętwienie.

     - Skoro jestem twoją własnością, zrobię tylko to co mi każesz. - Jedną z dłoni ułożył na jego, którą trzymał nóż i przesunął nią tak by ostrze wsunął mu się na policzek, następnie na środek wargi, uważając by się nie przeciąć. Rozchylił usta i dotknął językiem czubka ostrza, patrząc mu w oczy, a drugą dłonią przesunął po jego ramieniu.

     - Moja własność jest moją własnością, więc tego proszę nie dotykać. - Zabrał mu nóż. - A jeśli pracę zaczynamy od jutra to mamy jeszcze troszkę czasu. - Delikatnie przesunął palcami po jego policzku w kierunku ucha, po czym szybkim ruchem złapał go za włosy, odchylając jego głowę do tyłu.

     - Aah... - Wygiął się nagle, zaciskając dłonie na materiale pościeli.

     - Zapłacę ci, bo wiem, że tego potrzebujesz.- Uśmiechnął się jedynie przez uniesienie kącika ust, kiedy poczuł, że chłopak napiera na jego kroczę kolanem.

     Więc jednak - pomyślał Kibum. Już robił się mokry na samą myśl seksu z kimś takim jak on... Niebezpieczny, bezwzględny, bez litości i do tego taki przystojny...

     Minho złapał go silnie, ściągając go z łóżka i przybijając ściany, trzymając jedną dłonią za szyję niemal go dusząc. Key zamknął przez te kilka chwil oczy, pozostając w jego rękach jakby niewzruszony, a jego kości policzkowe uwydatniły się, gdy zaciskał zęby, bo do tego puczuł jak koc osłaniający jego kroczę, spada na ziemię. Lubił być czyjąś własnością. Zawsze do kogoś należał, a teraz należy do niego.

     - Wiesz co robię zanim zabijam? - wysyczał mu w policzek przykładając do niego usta. - Pieprze tak mocno jak tylko się da,  by później przed moim ulubionym punktem kulminacyjnym już nie macie siły żeby uciekać. - Odwrócił gwałtownie jego głowę w prawo, zatapiając się w jego szyi po lewej stronie - You scared? - Zapytał, przyciskając kolano silnie do jego nagiego krocza.

     - Yhmmm... - Nie potrafił się powstrzymać od jęknięcia przy zamkniętych ustach. Otworzył oczy patrząc w bok, a dłonie powędrowały na boki mężczyzny. Uśmiechnął się złośliwie, mimo iż krocze nieprzyjemnie bolało, a jego nogi drżały. - Nie boję się... - wypowiedział z nutką kpiny w głosie. - Nie wykończysz mnie, bo podobno jestem ci potrzebny. - Odchylił nieco głowę na bok, uwydatniając szyję.

     -  Gwałt to nie śmierć, więc żadnej straty nie widzę. - zaśmiał się cicho na to, jak się zachowywał. - Starasz się zachować zimną krew. - ugryzł go mocniej w szyję, ciągnąć skórę zębami. - Tak mi żal, że  niestety nie mogę zobaczyć ciebie na ziemi, z krwią cieknącą po piersi...jeszcze nie teraz, ale doczekam się. - trzymając go za szyję podciągnął go do góry, przez co mniejszy musiał stanąć na palcach i  wspiąć się dłońmi po jego torsie na barki,  a w jego oczach pojawiły się łezki, których nie chciał. - Chce to zobaczyć jak błagasz o litość.-

      Ma błagać o litość? Teraz? Ale on się świetnie bawi. Ledwo się utrzymywał, dotykając palcami ziemi, a jego płuca słabo nabierały powietrza. W końcu postanowił się unieść i owinąć nogami wokół jego bioder, a wtedy  Minho chwycił silnie jego członka, mocno ściskając, jednocześnie wpijając się w jego wargi.

     - Aah... - stęknął w jego usta, kiedy zetknął się swoim kroczem o materiał jego spodni, a ten całował go silnie, brutalnie, badając jego wnętrze ust językiem, drugą dłonią łapiąc go za pośladek wbijając w niego, jak i w jego wejście, paznokcie. Key rozszerzył oczy, cały się wyginając, a jego ciało przeszedł gwałtowny dreszcz. Uwielbiał takie zachowanie u swoich klientów, swoich władców, którzy panowali jego ciałem. To nie jest tak, że go to nie bolało, on po prostu lubił ten ból... Oddawał pocałunek, mniej brutalnie, będąc raczej biernym i oplótł ramiona wokół jego szyi, wsuwając dłoń w jego włosy, zaciskając w piąstkę.

     - Mam nadzieje, że coś zaczniesz robić, bo zaczynam się nudzić. - Przygryzł jego dolną wargę, uśmiechając się podle i wsunął w niego dwa palce, paznokcie wbijając w jego ścianki.

     - Haa-aah! - Wygiął się bardziej, unosząc, podpierając dłońmi na jego barkach. - Bo mi nie dajesz nawet możliwości, dupku... - warknął, zaciskając paznokcie na jego ramionach, po czym opuścił się w dół, by bardziej nabić się na jego palce.

     - Nie daje ci możliwości? Co ty jesteś dziewica? - zaśmiał się. - Gorszego kitu nie słyszałem w życiu. - Wsunął kolejny palec i te trzy długie palce wepchnął w niego całe, następnie drapiąc ostro ścianki wysunął je.

     - Aaaah!- krzyknął przeciągle i puścił się go zupełnie. Szarpnął, odpychając od siebie, przez co opadł plecami na ziemię przed nim. Spojrzał na niego wrogo z dołu, po czym podniósł się szybko na kolana, łapiąc się jego paska. Odpiął go szybko, popychając mężczyznę mocno na łóżko. Złapał go za kolana rozchylając jego nogi i jednym szarpnięciem zsunął jego spodnie razem z bokserkami. Mimo iż penis był pokaźnej wielkości, to on by go zirytować, postanowił...

     - Oh... Zawiodłem się, myślałem, że będzie większy. - Spojrzał na niego, przesuwając zadziornie paznokciami po pachwinach, ale zaraz został sprowadzony do porządku uderzeniem w policzek, co posłało go na pościel obok starszego. Jęknął, łapiąc się za policzek, a włosy zarzuciły mu się na twarz, przez co nie widział co robi.

     - Ja ci dam! - warknął przez zaciśnięte zęby i stanął przy łóżku, ciągnąc go za uda do siebie. Rozkraczył jego nogi, przykładając penisa do jego wejścia gdzie zauważył, że znajduję się troszkę krwi. Pf... Co go to obchodzi. To dziwka.
Jedną dłonią złapał go za włosy, a drugą za szyję wchodząc w niego gwałtownie do samego końca.
   
     - YAAAH! Kurwa-aaah! -krzyczał, mocno się wyginając. Myślał, że rozrywa go od środka, albo może włożył mu ten nóż, bo pewnie to byłoby podobnym uczuciem. Całym jego ciałem zatrząsł ból i dreszcze. Przestał na moment oddychać, nie potrafiąc wziąć oddechu, kiedy łzy same spłynęły z kącików oczu po skroni znikając w czarnych, długich włosach, a prosta grzywka zupełnie sie potargała. Zacisnął palce na ramionach Minho, wbijając w nie paznokcie, gdy wyszedł z niego i znów wszedł tak brutalnie jak wtedy powtarzając tę czynność kilka razy.

     - Powiedziałeś mi dopiero, że lubisz ostrą zabawę - szeptał mu do ucha. - Zmieniasz zdanie? - Przygryzł jego płatek,  łapiąc go za włosy, odchylił jego głowę do tyłu, całując jego szyję, czasem nadgryzając, poruszając się w nim agresywnie, bo ten mu się wyrywał, jednak bardzo słabo, a głowa opadła mu na bok, kiedy tracił siły, powoli pozostając pod nim jak bezwładna lalka. Dłonie osunęły się w dół po jego torsie, opadając na pościel tak jak i nogi. Przed oczami mu pociemniało, a wargi rozchyliły się. - Błagam... Przestań... - Wypowiedział cichym, rozpaczliwym tonem, tak bardzo odmiennym do tego jak odzywał się do niego dotychczas.

     - Powinieneś się cieszyć. - Nie przestawał. Nie było takiej opcji. - Oszukasz śmierć. - szeptał mu do ucha, a jego oddech przyśpieszał. Trzymał go za ramiona, by mu nie uciekał. Poruszał się tak szybko jak potrafił, by po chwili jego nasienie rozlało się w wnętrzu Kibuma. Otworzył szerzej oczy, spoglądając na leżący obok nich nóż. On tak bardzo pragnął...

     Wziął go w dłoń i wychodząc z niego, z całej siły wbił ostrze w łóżko obok jego głowy, zaciskając pięści.
   
      - Fuck - przeklną pod nosem, wstając i zabierając nóż. Ubrał się szybko i podszedł do drzwi. - Pieniądze leżą na stoliku za tobą, kotku - rzucił, ubierając koszulkę. Leżały tam dwa pliki banknotów, owiniętych jeszcze banderolą jak świeżo z banku.

     Patrząc na jego obolałą z bólu twarz, uśmiechnął się pod nosem.
     - Że akurat ty jesteś mi potrzebny... - szepnął po czym wyszedł z pomieszczenia, zostawiając go samego.
Jego klatka wolno unosiła się i opadał.  Patrzył załzawionym wzrokiem w bok na swoją dłoń, która bezwładnie leżała na pościeli przed jego twarzą. Czuł jeden wielki ból, przeszywający go od odbytu. Nie czuł nawet jak z kącika jego warg cieknie ślina, bo nie potrafił się na razie nawet ruszyć. Tak samo nie czuł jak krew cieknie z jego wejścia wsiąkając w pościel, tworząc czerwone plamy.

     Nic w tym złego... Jest przecież dziwką, a on "Łowcą męskich prostytutek" i  tak bardzo chciał zabić....

sobota, 3 sierpnia 2013

"Dark Man" - Rozdział 1

Cześć znowu :)

     Tym razem na innym blogu z innym opowiadaniem. Dodałyśmy PO TRUDACH pierwszy rozdział masochistycznego i brutalnego opowiadania "Dark Man" gdzie nie ma miejsca na miłość i litość. Taka mała zmianka :P Nigdy jeszcze nie pisałam takiego opowiadania i Minam też nie, więc mamy nadziej, że się wam spodoba :)

Życzę miłej lekturki i wrażeń ;]


~Hira

****
No, to ten... Hej ^^~

     Strasznie się cieszyłam na tego fanficka i nie sądziłam, że wykorzystam ten pomysł do RPG z Hirą, bo ona mówiła mi, że raczej nie przepada za takim pisaniem, jednak... Jak widać jest już pierwszy rozdział i cała masa kolejnych rozdziałów, ale spokojnie.
Trudno jest czasem posklejać nasze kwestie ze sobą w jedną trzymającą się kupy całość, ale będziemy się starać ;)
Ja będę się zajmować artami do rozdziałów, a do tego jak widać sprawiłam, że Key ma długie włosy. Taka tam moja wizja, Hira jej nie czuje, no ale nie ważne, jest i koniec. Ja się jaram xD
Nie sądziłam, że mi się uda to tak przerobić x_x
No to skończę już pieprzyć bez sensu i mam nadzieję, że wam się spodoba, będziecie czytać i komentować.

KABUM~!

~Minam


______________________________________________________________



~Obrazek by Minam~Rose


"Dark Man"

~Rozdział 1


     Czarne długie włosy i prosta grzywka przysłaniająca mu kocie oczy, które jakby zamglonym wzrokiem patrzyły przed siebie, szukając w tłumie spojrzenia, które patrzy na niego. Potrzebuje kasy na towar, a nie ma na ten wieczór klienta.

     Dłoń w której trzymał papierosa uniosła się i przyłożyła go do rozchylających się nieco warg. Oczy zmrużył bardziej i zaciągnął się opierając wygodniej na krześle. Siedział przy stoliku, a przed nim stał pusty drink. Ręce mu się trzęsły, kiedy był na głodzie... Do klubu wszedł wysoki brunet, przedstawiając sobą wizerunek pewnego siebie, charyzmatycznego, jakim oczywiście był. Białe, eleganckie buty, czarne dżinsy, biała koszula i czarna marynarka. Podszedł od razu do baru, siadając na wysokim krześle.

     - Poproszę jacka daniels'a. - zwrócił się do barmana, który od razu wziął się do roboty. Rozejrzał się po klubie i tłumie, który był dosyć rozległy.


     Niewidzący wzrok długowłosego jakby sam skierował się w stronę baru i spojrzał na mężczyznę. - Na pewno ma kasę, skurwiel. - warknął w myślach i podniósł się, zastanawiając czy go skusić, czy samemu podejść?

     Wciąż trzymając między palcami papierosa, ruszył do niego, po drodze wsuwając go sobie między wargi. Przytrzymał go zębami, by spiąć włosy w luźny wysoki kok. Minho wziął w dłoń szklankę ze swoim napojem i za jednym razem wszystko wlał do ust, czując gorzki posmak i delikatne pieczenie w gardle. Uwielbiał to uczucie i uwielbiał tego drinka. Kiedy Key był już przy nim, przesunął subtelnie palcami po jego plecach i oparł tyłem o blat baru obok niego, patrząc przed siebie w tłum. - Kupisz mi coś do picia? - Zapytał, kiedy wyjął z ust papierosa i dmuchnął przed siebie białym dymem, po czym oparł łokcie na blacie za sobą.

     Minho spojrzał w kierunku wydobywanego głosu zauważając obok siebie postać w długich, czarnych włosach, spiętych w niezdarny kok, białej koszulce z dużymi wycięciami rękawów, które odsłaniały mu boki i żebra, do tego czarne, poszarpane rurki. Minho nie był głupi. Od razu mógł zauważyć, że jest to pewnego rodzaju publiczna osoba, inaczej nazywana dziwką. Skąd o tym wiedział i jak tak szybko ją poznał? Proste. Po prostu z nich często korzystał, ale tej jeszcze nie znał. - Poproszę jeszcze dwa razy to samo - rzucił do barmana po czym spuścił wzrok, bawiąc się swoim wcześniejszym kieliszkiem. Gdy barman podał dwie szklanki, jedną podsunął pod nieznajomego nawet na niego nie spoglądając. - Proszę - rzucił, po czym napił się małego łyka swojego napoju. Pieczenie w gardle było przyjemne. Cóż, Jack Daniels nie zaliczał się do słabych drinków. - Dzięki. - Odwrócił się bokiem do baru, a przodem do bruneta i opadł podbródek na dłoni, w drugą biorąc drinka, kiedy wygasił papierosa w popielniczce, która leżała obok. Z niewiadomych powodów zaśmiał się, postukując palcami w policzek, kiedy przysunął drinka do ust. Patrzył na jego profil i chciał by na niego spojrzał.

     Key był nie byle jaką dziwką. Na pewno nie taką z ulicy, stojącą przy lasku, latarni, czy coś w tym rodzaju, która jest tania i wraca do swojego nędznego starego, brzydkiego mieszkania, a kasy starcza jej tylko na jedzenie i wychowanie bachorów... On był dziwką z wyższych sfer. Zwykle takie osoby nie robią tego bo muszą (choć w prawdzie tak się zaczęło), ale chcą. Key chciał i lubił to, a najbardziej tych niepohamowanych, brutalnych klientów. Cóż, można by powiedzieć, że jest masochistą, ale jego ból też zna umiar, kiedy jest to przegięcie. Minho dokończył swojego drinka, odstawiając szklankę na blat baru, po czym spojrzał na długowłosego. - Podszedłeś akurat do mnie....dlaczego? - zapytał. Key wygiął brew i odłożył do połowy wypitą szklankę, po czym przesunął językiem po wilgotnej od cieczy wardze i uśmiechnął się tajemniczo. - Masz to za szczęście, czy raczej przeklęcie? Mogę sobie iść. Nie jestem z tych co się desperacko kleją i proszą. - Położył dłoń na blacie i nie spuszczał wzroku swoich kocich oczu z niego. Dawno nie widział kogoś kto by mu się tak podobał, więc pragnął się z nim przespać. Był ciekaw jaki jest w łóżku.. Choi uśmiechnął się tajemniczo pod nosem, przymykając powieki i lekko spuścił głowę. - Dziwka z wyższych sfer, co? - Rzucił mu przelotne spojrzenie. - Najpierw zapewnia mnie, że tylko pyta, a później nie chce się odkleić. Spokojnie... - Uśmiechnął się do niego, unosząc jedynie kącik ust, a powieki delikatnie przymrużył. Key nie potrafił się też lekko nie uśmiechnąć, kiedy widział ten jego uśmieszek. - Mam wprawę. - Dokończył, kiedy młodszy pokręcił wolno głową na jego wiedzę na ten temat i znów się napił. Mocne to.
     - No nie wiem, nie wszystkie. Jestem przystosowany do wyjść, a mój przyjaciel jest zamkniętą dziwką... Pewnie nawet nie wiesz, że coś takiego jest. - Przechylił głowę trochę na bok, a jago długie pasma włosów wysunęły się z kucyka, luźno zwisając.

     - Maybe. - Użył swojej wiedzy o języku angielskim, stukając palcami w blat. Nastała chwila ciszy po czym wysoki mężczyzna odezwał się bezinteresownie, patrząc przed siebie. - Ile? Key zaśmiał się cicho, zadowolony z tego, że mężczyzna jednak wyraża jakąś chęć.

     - Nie stać cię. - Powiedział i wypił do końca drinka, po czym przysunął się do jego boku, wsuwając dłoń na udo, od razu przenosząc na krocze. - Lubię ostrą zabawę. Nawet nie wiesz jak bardzo ostrą... Obawiam się, że nie dasz rady... - Wymruczał mu przy uchu, lekko zsuwając dłoń w dół i w górę po jego kroczu.

     - Żebyś się skarbie nie zdziwił - zaśmiał się. - Płaci twój szef, pamiętasz? - odezwał się do barmana, a on pośpiesznie pokiwał głową sprawiając wrażenie przerażonego. Minho uśmiechnął się do niego po czym zszedł z wysokiego, czerwonego krzesła i ruszył do wyjścia z klubu, co Key powtórzył, przyspieszając kroku, by wyprzedzić go i iść przed nim. Poprawił sobie po drodze kok i podniósł koszulkę, lekko nią wachlując. Było mu tu gorąco. Kiedy wyszedł z klubu, wyjął papierosa i odpalił go. Były mocny, jak narkotyki, przez co czuł się po nich jak na haju... Zaraz, chwila... Gdzie ten wysoki brunet?

     Rozejrzał się nieco zamroczony, kiedy już zaciągał się papierosem, a Minho obserwował go z ukrycia, stojąc nieruchomo w cieniu, oparty o ciemną ścianę. Również zapalił papierosa, przy czym uśmiechnął się zadziornie pod nosem. Lubił gdy dziwki się go bały, co sprawiało jeszcze więcej przyjemności. Uwielbiał się nad nimi znęcać... Krzywdzić do bólu, aż przestaną oddychać... Biedactwo, źle trafiło i może tego nawet pożałować. Zmrużył oczy, mierząc wciąż sylwetkę chłopaka, który nie zauważył go i zirytowany sądząc, że stracił takiego klienta, warknął coś pod nosem, zakładając ramiona na piersi, po czym przysiadł na masce jakiegoś samochodu, który stał przed wejściem do klubu.
Z każdym kolejnym zaciągnięciem, czuł się nieco lepiej, choć brakowało mu towaru i to jednak nie to samo...

     Papieros Minho stawał się co raz krótszy, co przybliżało go do starcia z tym niczego nieświadomym chłopakiem. Rzucił petę gdzieś na bok i ruszył w jego kierunku. - Zabawimy się, kotku - powiedział do siebie, uśmiechając się pod nosem. Wyjął nóż z kieszeni od wewnątrz marynarki, trzymając w dłoni. Takie miał szczęście, że chłopak opierał się akurat o jego samochód. Sprawdził jeszcze czy w kieszeni dżinsów znajduję się potrzebna mu szmatka z wydzieliną odurzającą, po czym zaszedł go brutalnie od tyłu, przykładając nóż do gardła. Key wyprostował się gwałtownie, cały spinając. Serce mu przyspieszyło, kiedy poczuł na szyi ostrze. Na moment przestał oddychać, spanikowany rozchylając wargi, a papieros wypadł mu z dłoni na ziemię. - Cześć koteczku - zaśmiał mu się wrednie do ucha, trzymając go tak mocno, że nie miał szans uciec. Poznał ten głos. Wiedział, że to on.
     - Tym razem ja zapytam, dlaczego akurat ja? - zapytał, niby spokojnie, a w środku cały drżał, jednak nieco go to ekscytowało. Nadzieja, że to taka gierka wstępna jakich już często zaznał.
     - Prosta odpowiedz, skarbie. Jesteś dziwką, a to moje hobby, znęcanie się nad wami. - Uśmiechnął się, przesuwając czubkiem ostrza z boku jego szyi, przyciskając lekko, na co ten zasyczał, lekko odchylając głowę na bok.
     - Ciekawe... Hobby... - wydusił z siebie, a warga mu drżała. - Zrobię co chcesz... - dodał, jakoś nie mając ochoty jeszcze umrzeć.
     - To bobrze, więc... Śpij, słonko. - Wyjął materiał z kieszeni, przykładając mu do ust i nosa, a Key rozszerzył oczy, gwałtownie nabierając spanikowany powietrza, kiedy obraz się zamazał, później ciemność. - I widzimy się później - Liznął jego ucho, czubkiem noża robiąc na jego lewej piersi, gdzie serce, krzyżyk. Czy to coś znaczyło? Dla niego tak...
     
     Chłopak poczuł jeszcze dreszcz i lekkie pieczenie skóry na piersi, a jego ciało opadło z sił, luźno osuwając na Minho.
     Otworzył swój samochód i wrzucił chłopaka na tylne siedzenie, po czym sam usiadł z przodu za kierownicą. Uśmiechnął się i ruszył w kierunku swojego królestwa...

piątek, 2 sierpnia 2013

New Blog ~ New life

Witamy na nowym blogu :)

     
Nie spodziewaliście się, prawda? Hmm...my też nie. Pomysł, by połączyć sił wyszedł nagle i jest xD

Blog prowadzony będzie prze Hirę i Minam, jak nawet wskazuje tytuł bloga lub sam link do strony.

     Już niedługo pojawi się pierwsza część opowiadania, dla którego ta oto strona powstała. Opowiadanie tek brutalne, że aż mi się podoba i wam na pewno też się spodoba :)

     Oczywiście SHINee...jak zawsze, więc... ^^

     Bardzo chciałybyśmy podziękować Lilyth, dzięki której ten blog ogóle jest :) Mój komputer jest tak głupi,  że nawet tego nie potrafi. Liluchnaaa, dziękujemy <3

     Mamy nadzieje, że będziecie nas wspierać :) 

Papa ^^

~Hira&Minam